Rodzaje i formy modlitwy

Cykl ks. prof. M. Chmielewskiego.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2024-02-02

Duże zróżnicowanie form modlitwy chrześcijańskiej wynika z samej jej istoty. Skoro bowiem jest ona dialogiem człowieka z Bogiem i spotkaniem z Nim w przestrzeni Tajemnicy, to z natury rzeczy wyraża się na wiele sposobów, przy użyciu różnych form i treści. Z modlitwą jest więc podobnie jak z kontaktami między ludźmi, którzy codziennie wymieniają się z sąsiadami lub znajomymi rutynowym pozdrowieniem, a przy okazji ‒ czy to ze względów grzecznościowych czy dla podtrzymania znajomości ‒ dzielą się prostymi informacji, np. o pogodzie czy samopoczuciu. Czasem też prowadzą dyskusje, używając do tego specjalistycznego słownictwa i rozbudowanych zdań.

Podobnie rzecz ma się z modlitwą, którą zanosimy do Boga w Trójcy Osób, Maryi, świętych czy aniołów. Co do treści i formy różni się ona w zależności od wielu czynników, np. do kogo jest kierowana, czego dotyczy, w jakich okolicznościach, jaki wyraża duchowy stan modlącego się itd. Jeśli więc w modlitwie chrześcijanina ma wybrzmiewać całe jego życie w mnogości spraw dobrych i złych, drobnych i doniosłych, radosnych czy smutnych itd., to jest sprawą oczywistą, że musi przybierać różne formy. Użyteczne zatem będzie zastosowanie porządkującej klasyfikacji jej zróżnicowanych rodzajów i form.

Modlitwa indywidualna lub zbiorowa

Ze względu na podmiot, czyli tego kto się modli, rozróżnia się modlitwę indywidualną lub zbiorową (wspólnotową).

Każdy chrześcijanin w sposób indywidualny powinien podejmować trud modlitwy, gdyż jest to elementarny wyraz jego wiary, nadziei i miłości względem Boga. W tej powinności nikt nie może go zastąpić. Gdyby całkowicie zaniedbał i zaniechał zwracania się do Boga, to tym samym zaprzeczałby swej chrześcijańskiej tożsamości. Z pewnością łatwiejsza jest modlitwa, jeśli ma charakter zbiorowy, czyli taka, kiedy w jednym czasie i miejscu modli się kilka osób. Do tego zachęcał Pan Jezus, mówiąc, że gdzie dwóch lub trzech zgromadzi się w Jego imię, On jest pośród nich (por. Mt 18, 20).

Mając na uwadze to, do kogo bezpośrednio zwracamy się w akcie modlitwy, rozróżniamy modlitwę kierowaną do Boga w Trójcy Osób, Maryi, świętych ze św. Józefem na czele oraz do aniołów. Nie można jednak zapominać, że ostatecznym adresatem modlitwy chrześcijanina jest sam Bóg. Natomiast Maryja, święci oraz aniołowie są pośrednikami u Boga. Trafnie wyraził to św. Ludwik Maria Grignion de Montfort († 1716), pisząc, że Maryja jest jak soczewka, która nie zatrzymuje światła na sobie, lecz je intensyfikuje i nadaje mu właściwy kierunek. Matkę Bożą porównał także do echa, stwierdzając, że gdy w modlitwie wołamy „Maryja!”, to Ona zawsze odpowiada: „Bóg!”.

Modlitwa przebłagania, prośby, dziękczynienia i uwielbienia

Najczęstsze rozróżnienie form modlitwy dotyczy jej treści, a więc tego, o co się modlimy. Mamy zatem modlitwę przebłagania, prośby, dziękczynienia i uwielbienia.

W pierwszym przypadku chodzi o zwracanie się do Boga z żywą świadomością swoich grzechów i niegodności, jakiej wyraz daje psalmista w Psalmie 130, 1: „Z głębokości (z otchłani grzechu) wołam do Ciebie, Panie…”. Jest to więc pełne ufności i skruchy błaganie o miłosierdzie Boże. Najczęstszą zaś formą modlitwy jest prośba w różnych potrzebach, będąca wyrazem zaufania  czci dla Boga, który jest Wszechmocny. W tym kontekście należy zauważyć, że o ile często prosimy Boga o różne dary, większe czy mniejsze, to gdy je uzyskamy, nie zawsze za nie dziękujemy. Modlitwa dziękczynienia związana jest z otrzymanymi darami, stanowi więc dopełnienie modlitwy prośby. Jeśli chodzi o modlitwę uwielbienia, to nierzadko, również w mediach katolickich, pojawia się pewien błąd semantyczny. Zwykle bowiem zaczyna się ona frazą: „uwielbiam Cię, Boże, za…”. To wskazuje, że dochodzi do pomieszania dziękczynienia z uwielbieniem. Przysłówek „za” służy bowiem do podziękowania, tymczasem uwielbienie jest rodzajem zdumienia i zachwytu nad jakimś Bożym przymiotem, Jego dziełem czy tajemnicą zbawczą. Poprawniej więc byłoby mówić, np.: „uwielbiam Cię, Boże, w tajemnicy Twojej eucharystycznej obecności” lub „bądź uwielbiony przez piękno stworzenia”. Natomiast dziękujemy Bogu „za coś”, a wielbimy Go „w czymś” lub „poprzez coś”.

W niektórych środowiskach, zwłaszcza charyzmatycznych, panuje przekonanie, że modlitwa uwielbienia z tej racji, iż jest „bezinteresowna”, to znaczy nie związana z konkretnym darem, jest doskonalsza od modlitwy przebłagania czy prośby. Trudno jednak znaleźć racje teologiczne na poparcie takiego stanowiska. O jakości modlitwy stanowi bowiem nie tyle jej treść, co raczej stan duszy przenikniętej łaską i nadprzyrodzoną miłością.

Modlitwa spontaniczna i formuły modlitewne

Kolejnym kryterium klasyfikacji modlitwy jest sposób jej wyrażania. Można więc mówić o modlitwie spontanicznej lub formalnej, czyli formuł(k)owej. Ta ostatnia polega na posługiwaniu się gotowymi formułami (bądź formułkami) modlitw, zwykle zatwierdzonymi przez Kościół, a konkretnie przez biskupa miejsca. Mogą to być także teksty modlitw mistrzów duchowych lub świętych. Ich forma oraz treść na ogół związane są z jakąś okolicznością lub mają ściśle określoną intencję (temat), toteż nie każda formuła może być użyta w każdej sytuacji. Na przykład modlitwą za Ojczyznę autorstwa ks. Piotra Skargi nie modlimy się nad grobami naszych bliskich, lecz przewidzianą na tę okazję formułą: „Wieczny odpoczynek…”. Są natomiast formuły uniwersalne, którymi można posługiwać się w każdej sytuacji i w każdej intencji. Do nich zalicza się przede wszystkim „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario” i „Chwała Ojcu”, jak również bardziej złożone teksty, jak: różaniec, koronka do miłosierdzia Bożego czy litanie.

Zaletą posługiwania się gotowymi formułami modlitw jest nie tylko ich łatwość, szczególnie gdy znamy je na pamięć, ale także bogactwo treści i przynajmniej moralna pewność ich teologicznej poprawności. Jednak częste posługiwanie się nimi może przerodzić się w rutynę, a nawet znużenie, wskutek czego będą one odmawiane mechanicznie, bez należytego zaangażowania i skupienia. Z tej racji niektórzy, zwłaszcza ludzie młodzi, preferują modlitwę spontaniczną lub improwizowaną, to znaczy wypowiadaną bez uprzedniego przygotowania i układania jej, lecz odpowiednio do poruszenia umysłu i uczuć. Niewątpliwą zaletą modlitwy spontanicznej jest to, że bardziej adekwatnie oddaje ona stan ducha modlącego się i lepiej jest dostosowana do danej sytuacji czy miejsca. Może być jednak obarczona mnogością niepotrzebnych słów, przed czym przestrzega Pan Jezus (por. Mt 6, 7), a przez to zawierać wyrażenia banalne, nie zawsze poprawne pod względem teologicznym. Z jednej więc strony ze względu na swą prowizoryczność modlitwa spontaniczna tchnie świeżością i bardziej angażuje samego modlącego się, z drugiej jednak strony naznaczona jest subiektywizmem oraz indywidualizmem. To oznacza, że inni jedynie mogą się jej przysłuchiwać, natomiast nie mają możliwości wspólnego, chóralnego modlenia się jako wspólnota Kościoła. Poza tym ci, którzy uważają, że formuły modlitwy ich nużą, dlatego niemal wyłącznie preferują modlitwę spontaniczną, z czasem wpadają we własne schematy wyrażania się przez Panem i posługują się swoimi formułkami, których treściowa i teologiczna poprawność może okazać się wątpliwa. Roztropniej więc będzie sięgać zarówno po gotowe formuły modlitw, jak i podejmować wysiłek spontanicznego zwracania się do Boga według tego, jak dyktuje serce pod wpływem Ducha Świętego.

Modlitwa ustna czy myślna, werbalna czy niewerbalna

Z punktu widzenia sposobu ekspresji, modlitwę w ogóle, a zwłaszcza modlitwę chrześcijańską, dzieli się na ustną i myślną, przy czym tę drugą lepiej byłoby nazywać modlitwą wewnętrzną. Katechizm Kościoła katolickiego stwierdza bowiem, że „modlitwa staje się wewnętrzna w takiej mierze, w jakiej uświadamiamy sobie Tego, do którego mówimy” (nr 2704).

Jak się wydaje, poprawniej będzie rozróżniać pomiędzy modlitwą werbalną a niewerbalną, gdyż ściśle biorąc modlitwa myślna to rozmyślanie. Chodzi o to, że powszechnym sposobem międzyludzkiej komunikacji jest słowo. Również modlitwa na ogół wyrażana jest za pomocą słów ułożonych w zdania, czyli logiczne ciągi znaczeniowe, zatem mogą być one wypowiadane za pomocą głosu, a więc ustami (modlitwa ustna), albo bezgłośnie – w myślach (modlitwa myślna). Bez względu na to, jak jest ona wyrażana, zawsze ujęta bywa w słowa. Każda więc tego rodzaju modlitwa jest werbalna (łac. słowo – verbum). Natomiast modlitwą niewerbalną w ścisłym znaczeniu będzie taki sposób zwracania się do Boga, który przekracza ciasnotę słów i pojęć, dlatego wyraża się bardziej w afektach (uczuciach wyższych) lub po prostu w aktywnej obecności przed Panem, czyli w adoracji. Ten drugi sposób modlitwy jest o wiele trudniejszy a zarazem świadczy o znacznym postępie na drodze zjednoczenia z Bogiem.

Modlitwa obrzędowa, okazjonalna i ustawiczna

Jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności sprawowania modlitwy chrześcijańskiej, to można ją podzielić na: obrzędową, okazjonalną i ustawiczną.

Jak sama nazwa wskazuje, modlitwa obrzędowa związana jest z jakimś obrzędem, czy to liturgicznym czy pobożnościowym. Ona mu towarzyszy, a nierzadko stanowi jego istotę. Najbardziej znamiennym rodzajem modlitwy obrzędowej jest liturgia, obejmująca zarówno sakramenty święte, zwłaszcza Mszę świętą, jak również Liturgię godzin, potocznie nazywaną brewiarzem, która niesłusznie przypisywana bywa jedynie księżom oraz osobom konsekrowanym. Oficjalna bowiem nazwa tej formy modlitwy, to: Liturgia godzin. Codzienna modlitwa Ludu Bożego. Posługuje się więc nią cały Kościół, także świeccy, którzy w ostatnim czasie coraz częściej i chętniej po nią sięgają, dzięki jej dostępności przez Internet. W modlitwie obrzędowej jej spontaniczna forma ograniczona jest do absolutnego minimum, gdyż jest to akt całego Kościoła, wyrażający jego jedność.

Modlitwa również towarzyszy albo stanowi sedno różnego rodzaju obrzędów związanych z pobożnością, np. Serca Jezusowego (nabożeństwa czerwcowe), maryjną (nabożeństwa majowe i różańcowe w październiku) czy miłosierdziową (koronka do Bożego miłosierdzia). Dopełnieniem modlitwy obrzędowej w życiu chrześcijanina jest modlitwa okazjonalna, którą podejmuje on w różnych sytuacjach życia. Do tej kategorii zaliczamy wszystkie formy modlitwy na co dzień, zanoszonej według potrzeby serca i okoliczności, jak chociażby poranny i wieczorny pacierz.

Im częściej podejmowana jest modlitwa okazjonalna, tym bardziej staje się modlitwą ustawiczną, do której zachęca św. Paweł, gdy pisze: „…nieustannie się módlcie!” (1 Tes 5, 17), nawiązując do słów Pana Jezusa, że zawsze należy się modlić i nie ustawać (por. Łk 18, 1). Nie chodzi bynajmniej o to, by zaniechać wszelkiej aktywności, a pozostawać jedynie na kolanach i ze złożonymi rękami recytować niezliczoną ilość formuł. Modlitwa ustawiczna to taka, która jak oddech nieustannie towarzyszy codziennej aktywności chrześcijanina. Może on w tym celu posługiwać się znanymi sobie formułami modlitewnymi (np. odmawiając różaniec lub różne koronki) czy tzw. aktami strzelistymi, to znaczy krótkimi zdaniami skierowanymi wprost do Boga, Matki Najświętszej, Anioła Stróża czy świętych, zwłaszcza swojego patrona, którego imię nosi. Ta niełatwa sztuka łączenia swojej codziennej aktywności (w domu czy pracy) w myśl benedyktyńskiej zasady ora et labora (módl się i pracuj) jest miarą rozwoju praktyki modlitwy i w ogóle życia duchowego.

Znamienitym przykładem modlitwy ustawicznej jest znana od starożytności w tradycji Kościoła Wschodniego tzw. modlitwa Jezusowa. Najogólniej mówiąc, polega ona na bardzo częstym powtarzaniu następującego zdania w rytmie oddechu: „Panie, Jezu Chryste, Synu Boży… (na wdechu), zmiłuj się nade mną, grzesznikiem” (na wydechu). Zsynchronizowanie tej modlitwy (aktu strzelistego) z oddechem sprawia, że po latach ćwiczeń jest ona powtarzana bez wysiłku nawet wielokrotnie w ciągu dnia. Sprawia, że nie tylko pamięć przesiąka imieniem Jezusa, ale to Jego Boskie Imię przenika całą osobowość modlącego się, doprowadzając go do doświadczenia mistycznego. Wówczas za św. Pawłem może on powiedzieć: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 20).

Modlitwa ascetyczna, charyzmatyczna i mistyczna

Odpowiednio do dwóch głównych wymiarów życia duchowego i stopnia zjednoczenia z Bogiem zasadne jest rozróżnianie modlitwy chrześcijańskiej na ascetyczną i mistyczną. Jakąś formą pośrednią zdaje się być tzw. modlitwa charyzmatyczna.

Przymiotnik „ascetyczny” odwołuje się do ascezy, która jest systematycznym, długotrwałym wysiłkiem chrześcijanina, mającym na celu wyrobienie w sobie określonych sprawności moralno-duchowych. Choć, oczywiście, wysiłek ten nie pozostaje bez wsparcia łaski Bożej, to jednak jego owocność w dużym stopniu zależy od samego modlącego się. W tym sensie całe niemal życie duchowe, a więc także modlitwa we wszelkich jej przejawach i formach, w gruncie rzeczy jest ascetyczna. Odnośnie do tego trafne jest pouczenie zawarte w Katechizmie Kościoła katolickiego, który sprawie modlitwy poświęca całą część czwartą. Czytamy tam o „walce modlitwy”, która polega między innymi na przeciwstawianiu się błędnym pojęciom o modlitwie, mentalności tego świata, jak również niepowodzeniom w tej dziedzinie (por. KKK 2726-2728) oraz trudnościom, takim jak oschłości czy roztargnienia (por. KKK 2729. 2731) oraz doznawane pokusy (por. KKK 2732-2733).

Właściwie nie ma prawdziwej modlitwy bez systematycznego i codziennego wysiłku oraz walki duchowej. Wbrew pozorom, im trudniejsza jest ona pod względem psycho-emocjonalnym, tym bardziej może okazać się owocna duchowo i być milsza Bogu. Oprócz aktu wiary zawiera ona jakąś formę ofiary i krzyża. W tym duchu niektórzy, kierując się głębszą pobożnością, dobrowolnie do swojej modlitwy dokładają trud, np. klęcząc bez podparcia, choć mogliby usiąść. Bardzo często z takim połączeniem żarliwej skupionej modlitwy i ofiary cierpienia mamy do czynienia u osób starszych i chorych, którzy zamiast skarżyć się na swój los, przyjmują go z wiarą oraz cierpliwością jako dodatkowy element ascetyczny, ubogacający ich modlitwę.

Można też spotkać się z opinią, że dobra modlitwa to taka, która porusza najgłębsze pokłady szlachetnych uczuć, a przy tym daje poczucie szczęścia, radości i smakowania jakiegoś misterium. Z tej racji, gdy ludzie modlą się razem z innymi we wspólnotach i grupach modlitewnych, mają potrzebę manifestowania swoich przeżyć duchowych śpiewem, a nawet tańcem, wznoszeniem rąk i wymachiwaniem nimi. Czują się niekiedy porwani jakąś wewnętrzną siłą do modlitwy w nieznanych sobie językach, w przekonaniu, że jest to oznaka, iż w ten sposób silniej działa na nich Duch Święty. Zwykle tego typu modlitwę określa się mianem charyzmatycznej. Nie należy jednak wiązać jej wyłącznie ze środowiskami ruchów odnowy w Duchu Świętym, które szczególnie wiele uwagi poświęcają modlitwie spontanicznej we wspólnocie. Każda bowiem modlitwa w swej istocie jest charyzmatyczna, na co wskazują słynne słowa św. Pawła Apostoła o tym, że „Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8, 26).

Szczególne jednak działanie Ducha Świętego przejawia się w takim rodzaju modlitwy, którą teologia duchowości określa mianem mistycznej.

Odnośnie do mistyki jest wiele nieporozumień. Najczęściej utożsamia się ją z różnymi zjawiskami nadzwyczajnymi, jak np. stygmaty, ksenoglosja, czyli mówienie w nieznanym sobie języku, wizje, kardiognoza, czyli spontaniczne poznawanie duchowo-moralnego stanu innych osób, czy prekognicja, a więc znajomość rzeczy odległych w czasie lub przestrzeni. Te i wiele innych zjawisk nadzwyczajnych może towarzyszyć doświadczeniu mistycznemu, ale nie stanowią one jego istoty, gdyż oprócz działania Bożego mogą być wywołane odmiennymi stanami ludzkiej psychiki, a także wpływem złego ducha. Z relacji egzorcystów wynika bowiem, że zjawiska nadzwyczajne często występują podczas egzorcyzmowania osób zniewolonych przez szatana.

Natomiast istotą mistyki chrześcijańskiej, zasadniczo różnej od mistycyzmów innych religii, jest doświadczenie bezpośredniego zjednoczenia z Bogiem, które dokonuje się w ochrzczonym nie wskutek jakichś technik ascetycznych czy relaksacyjno-medytacyjnych, lecz z Bożej inicjatywy. To Bóg suwerennie udziela się w sposób przekraczający poziom wiary, a więc komu chce, kiedy chce i jak chce, o ile – oczywiście – człowiek jest odpowiednio duchowo dysponowany i nie stawia oporu działaniu Ducha Świętego, który jest głównym sprawcą tego doświadczenia. Choć wielu świętych miało doświadczenie mistyczne i ono samo w sobie ma uświęcający wpływ, to jednak nie jest warunkiem koniecznym do zbawienia. Zbawienia bowiem dostępujemy na mocy wiary i życia w stanie łaski uświęcającej, nie zaś doświadczenia mistycznego, które jest specjalną drogą, którą Pan prowadzi wybranych.

Również modlitwa mistyków ma zupełnie inny charakter, który trudno opisać jednoznacznie nawet im samym. Często więc sięgają po metafory i porównania, jak to czyni np. św. Teresa od Jezusa w dziele „Twierdza wewnętrzna”.

Doktor Kościoła, opisując fazy rozwoju duchowego, właśnie modlitwę bierze za kryterium duchowego postępu. Kolejne jej stopnie opisuje dość szczegółowo za pomocą porównania do zamku, w którym jest siedem komnat. W tej najbardziej wewnętrznej, będącej obrazem „szczytu duszy”, mieszka Bóg. Aby dotrzeć do Niego i zjednoczyć się z Nim, trzeba przejść przez kolejne komnaty jako stopnie oczyszczenia oraz intensyfikującej się modlitwy. O ile pierwsze komnaty można przebyć własnym wysiłkiem, to począwszy od czwartej Bóg coraz bardziej ku Sobie przyciąga do chwili, aż dusza zjednoczy się z Nim nierozerwalną miłością oblubieńczą. Dlatego najwyższy stan zjednoczenia z Bogiem karmelitańska mistyczka porównuje do małżeństwa. Wyrazem tego coraz ściślejszego zjednoczenia jest modlitwa, która pod wpływem łaski Ducha Świętego coraz bardziej się upraszcza. W miejsce mnogości słów i żarliwych uczuć na samym początku tej drogi (modlitwa afektywna), pojawia się proste patrzenie i miłowanie, czyli kontemplacja, następnie rodzaj ekstatycznego uniesienia i „porwania” (por. 2 Kor 12, 2. 4), aż dochodzi wreszcie do całkowitego zanurzenia się w Bogu i niejako stopienia woli mistyka z wolą Bożą (zaręczyny i zaślubiny mistyczne).

Tak więc modlitwa mistyczna, choć nie wyklucza modlitwy ascetycznej, zarówno werbalnej, jak i niewerbalnej, jest doświadczeniem, które potrafią zrozumieć jedynie ci, którzy sami dostąpili takiego bezpośredniego zjednoczenia z Bogiem. Natomiast kierownik duchowy, spowiednik czy teolog, który bada doświadczenie mistyczne danej osoby, może jedynie stwierdzić, że modlitwa mistyczna będąca przejawem zjednoczenia z Bogiem, jest w pewnym stopniu antycypacją (przedsmakiem) życia zbawionych w niebie i oglądaniem Boga jakby w zwierciadle (por. 1 Tes 4, 17).

Zaprezentowana tu klasyfikacja form i stopni modlitwy nie jest wyczerpująca, a przy tym ma służyć lepszemu rozeznaniu w jej różnorodności. Z modlitwą jest jak z językiem, dzięki któremu budujemy więzi z innymi ludźmi. Im jest bogatszy pod względem słownictwa oraz złożonych form gramatycznych, tym staje się piękniejszy i pozwala lepiej oraz pełniej wyrażać siebie. Żadne jednak słowo nie zastąpi samej obecności, czyli przebywania sam na sam z drugą kochaną osobą i bycia tylko dla niej. Dlatego także w modlitwie dobrze jest czasem oszczędzić słów i zamilknąć, aby po prostu być „dla” Pana. Taką, pełną miłości obecnością dla Niego i w Nim jest modlitwa mistyczna.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Jeśli chcesz już dzisiaj przeczytać wszystkie teksty Miesięcznika, zamów prenumeratę.

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2024nr02, Z cyklu:, Modlitwy czas

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 27.04.2024