Hiob – duchowe zmagania człowieka cierpiącego

Księga Hioba to jedna z najczęściej czytanych i komentowanych ksiąg Starego Testamentu. Jest tak dlatego, że niemal każdy człowiek może odnaleźć siebie w postaci Hioba, w jego pytaniach, dylematach i rozterkach wobec cierpienia, które go spotyka.

zdjęcie: www.freechristimages.org

2023-09-04

Biblijny Hiob jest człowiekiem „sprawiedliwym, prawym, bogobojnym i unikającym zła” (Hi 1, 1). Mieszka w ziemi Us i doświadcza zła ze strony ludzi (pozbawili go stad owiec i wielbłądów), żywiołów (uśmierciły jego dzieci) i losu (nieuleczalna choroba). To osoba wyjątkowa, niemalże idealna. Trudno jednoznacznie wskazać, gdzie szukać jego ojczyzny. Jedni mówią, że to Aram, inni że Edom. Pewne jest to, że nie są to tereny Ziemi Świętej (Izraela). Hiob jest więc poganinem, osobą spoza narodu wybranego. Doświadczenia, o których opowiada Księga Hioba, nie są więc właściwe tylko osobom wierzącym w Boga, ale każdemu cierpiącemu człowiekowi, szczególnie gdy to cierpienie w żaden sposób nie jest zawinione.

Imię Hioba ma też swoją wymowę. Może ono pochodzić od dwóch różnych słów: abum – „ojciec” lub ayab – „nienawidzić” i mieć dwa znaczenia: „gdzie jest ojciec (niebieski)?” lub też „znienawidzony”. Imię Hiob oznacza więc człowieka, który z jednej strony ma doświadczenie Boga jako Ojca niebieskiego, z drugiej kogoś, kto dla tego Ojca niebieskiego stał się wrogiem, któremu wydaje się, że przez tego Ojca niebieskiego został znienawidzony. Imię to streszcza całą biblijną historię tego człowieka.

Księga Hioba jednoznacznie wskazuje, że cierpieniem Hioba są także jego duchowe zmagania. Raz po raz doświadcza, że to, co daje mu nadzieję, za chwilę jest kwestionowane. W swym mierzeniu się z cierpieniem przechodzi więc od wiary do momentów powątpiewania i znów wraca do ufności Bogu. Ostatecznie to dramatyczne zmaganie kończy się doświadczeniem bliskości Boga i nagrodą.

Ufność mimo nieszczęścia

Na wieść o śmierci dzieci w zwalonym przez wichurę domu oraz na informację o utracie stad owiec i wielbłądów Hiob wstał, rozdarł szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię i oddał pokłon, po czym powiedział: „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!” (Hi 1, 20-22). Jego zachowanie nie jest przypadkowe. Rozdarcie szat i ogolenie głowy wyrażają ból, żałobę i rozpacz Hioba, natomiast pokłon twarzą ku ziemi jest uwielbieniem Boga. Hiob w swoim wielkim nieszczęściu nie zatrzymuje się na wyrażaniu tylko swego żalu i smutku, on jeszcze błogosławi Boga i pokazuje, że ufa Mu bezgranicznie. Jego deklaracja to nic innego jak wyrażenie przekonania: „Choć bardzo mnie to dotknęło, będzie dobrze, Pan Bóg jest ponad wszystkim”. Wiele osób wierzących dokładnie tak przyjmuje cierpienie, jakie na nie spada. Oddają się w Boże ręce. Wierzą, że Bóg jest i będzie z nimi w trudnym doświadczeniu.

Kolejna reakcja Hioba następuje po tym, jak zostaje dotknięty chorobą trądu. Żona wzywa go, by złorzeczył Bogu, on natomiast wyznaje: „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga, czemu zła przyjąć nie możemy?” (Hi 2, 10). Te słowa wynikają z obrazu Boga, jaki ma Hiob. Dla niego Bóg jest Ojcem, który traktuje go jak dziecko i wychowuje go. Dobry wychowawca daje więc swemu wychowankowi nie tylko to, co przyjemne i miłe, ale jeśli to ma służyć jego dobru, także to, co wydaje się bolesne i przykre. W swym cierpieniu Hiob i wielu zmagających się z podobnym doświadczeniem mówią sobie: „Bóg wie lepiej. Bóg wie co dla mnie dobre”.

Pierwsze pęknięcie i bunt

Reagując na informacje o złu, które pojawiło się w życiu Hioba, dwukrotnie przywołał on Boga. Za pierwszym razem mówi o nim „Pan”, czyli używa słowa, które zastępowało imię Boże JHWH. Imię to dosłownie znaczy „Jestem, który jestem tutaj”. Przywołując to imię aż trzy razy (zob. Hi 1, 21), Hiob pokazuje, że ma bardzo intensywne doświadczenie Boga, że czuje Jego obecność przy sobie. Jest tak nawet w tym ogromie nieszczęścia, jakim jest utrata bliskich i życiowego dorobku. Gdy jednak dotyka go nieuleczalna i stygmatyzująca choroba, obraz Boga jaki ma w sobie Hiob, zmienia się. Nadal ma świadomość, że nad wszystkim jest Bóg, ale Boga nie nazywa już imieniem „Jestem, który jestem tutaj”, a opisuje ogólnym słowem „bóg” – elohim. Doświadcza Boga już nie jako bardzo bliskiego, ale jakiegoś abstrakcyjnego Boga, który może dać dobro i je zabrać. Na jego nieskazitelnej ufności Bogu pojawiają się pierwsze rysy.

Przeżywane przez Hioba cierpienie wpływa na jego spojrzenie na siebie i na Boga. Nie jest on niewzruszony wobec nieszczęścia, jakie na niego spadło. Sytuacja cierpienia w jakiej się znalazł, staje się dla niego niezmiernie męcząca i ciężka. W głowie Hioba zaczynają pojawiać się czarne myśli. Przychodzi czas na skargę: „Niech przepadnie dzień mego urodzenia”, „Dlaczego przy urodzeniu nie umarłem?” (Hi 3, 3.11). Hiob chce powrotu do czasu kiedy niczego nie było. Zastanawia się nad sensownością istnienia świata. Może lepiej wszystko zanegować i ten świat zniszczyć skoro jest w nim tyle cierpienia i męki. Woła do Boga: „Czemu na cel mnie wziąłeś?” (Hi 7, 20). Nie ma pojęcia, dlaczego Bóg go tak doświadcza. Swą trudną sytuację nieszczęścia zaczyna odczytywać jako chęć dokuczenia mu przez Boga. Właśnie takimi myślami, trochę kąśliwymi wobec Boga, Hiob zaczyna wątpić i w tym wątpieniu jest bliski wielu ludziom przeżywającym ciemności w cierpieniu. „Gdzie wobec tego nieszczęścia jest Bóg?” – pytają. Hiob nie tylko stracił majątek, dzieci i zdrowie. W gruzach legł jego dotychczasowy obraz Boga. Doświadczenie, przez które przyszło mu przechodzić, jest przeciwieństwem tego wszystkiego, w co wcześniej wierzył. Każdy człowiek ma prawo do chwil buntu wobec cierpienia, także wierzący.

Znowu grunt pod nogami

Hiob powoli odzyskuje równowagę ducha, gdy postanawia mówić do Boga o tym wszystkim, co przeżywa. Nie zgadza się z trzema swymi przemądrzałymi przyjaciółmi, którzy próbują tłumaczyć bolesną sytuację w jakiej się znalazł, jego grzechem. Zwraca się do Boga i odwołuje się do tego, jak żył. Ma niewzruszone przekonanie, że Boga niczym nie obraził, niemożliwe jest więc, by to, co się dzieje z nim i wokół niego było spowodowane jego grzechem. Stawia wszystko na jedną kartę i wyznaje odważnie swoje przywiązanie do Boga: „Choćby mnie zabił Wszechmogący – ufam i dróg moich przed Nim chcę bronić” (Hi 13, 15). To są niesamowite słowa. W największych ciemnościach oddaje się ponownie w Boże ręce. W sytuacji bezradności wobec pytania: „dlaczego to cierpienie?”, raz jeszcze z ufnością oddaje się w Boże ręce. Nie musi wszystkiego w swym życiu rozumieć. Zamiast uganiać się za odpowiedzią na pytanie: „dlaczego cierpię?”, lepszym wyborem pozostaje powierzyć się Bogu wyznając Mu: „Jestem Twój – słaby, chory, zmiażdżony cierpieniem, ale Boże, Twój. Ty wiesz, że Cię kocham”.

Hiob też doskonale wie, że jego przekonanie o swej prawości nie jest wystarczające. Wobec braku kogokolwiek, kto by tę jego sprawiedliwość poświadczył na ziemi, zdobywa się na kolejne wyznanie wobec Boga: „Teraz mój Świadek jest w niebie. Ten, co mnie zna jest wysoko” (Hi 16, 19). Wskazuje więc, że jest jeszcze ktoś, kto go widzi tak samo jak on siebie, i kto poświadczy za nim. Niestety Księga Hioba nie mówi, kto to jest. Hiob nie do końca rozumie, ale ma właśnie takie silne przeczucie. Nowy Testament dopowiada nam, że mamy Parakleta, nie jednego świadka w niebie, lecz dwóch – Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego. Hiob ich nie zna, ale przeczuwa, że są i że mu pomogą. W cierpieniu nie jest więc człowiek nigdy sam. Jest z nim Jezus i jest Duch Święty, który umacnia. Tak jak Hiob trzeba tego „Świadka w niebie” przyzywać na pomoc.

W końcu w Hiobie pojawia się paradoksalna dla niego intuicja, że w swym cierpieniu nie jest sam. Znów zwraca się do Boga, mówiąc: „Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i ciałem swym Boga zobaczę” (Hi 19, 25). Hebrajskie słowo go'el – „wybawca” oznacza najbliższego krewnego, który ma obowiązek wstawić się w sytuacji nieszczęścia. Chociaż wszyscy krewni zostawili Hioba samego w jego ciężkiej sytuacji, on wie, że nie jest w tym wszystkim sam. Jego go'elem jest Bóg. Choćby wszyscy odeszli od człowieka w jego bólu, Bóg pozostaje. Nie jest to tylko bierna obecność, Bóg – Go'el chce naprawić sytuację. Hiob żyje w czasach, kiedy nie wykrystalizowała się jeszcze wiara w zmartwychwstanie i życie po śmierci. Oczekuje więc szczęśliwego zakończenia jeszcze za swego życia. Pragnieniem Boga jest jednak dogłębne naprawienie sytuacji, gdy na człowieka spada zło, nieszczęście, cierpienie, choroba i śmierć. Dokonało się ono dzięki misji Chrystusa, który otworzył przed ludźmi wieczność bez bólu, łez i smutku. Niedoskonały świat ziemski przemija. Trzeba pamiętać, że nie jest on wszystkim, co Bóg przygotował dla człowieka.

Nagroda za wytrwałość

W końcu Bóg przemówił do Hioba. Jego ostateczna odpowiedź na sytuację, w jakiej znalazł się cierpiący Hiob, zawarta jest w 37, 38 i 40 rozdziale księgi i można ją sformułować następująco: „Zaufaj mi, bo trzymam tę rzeczywistość pewnie w rękach i nie wymknęła mi się ona z zarządzania. Sam widzisz jak mało wiesz o świecie, a w nim jest ład. Zaufaj, bo ja jestem Stwórcą wszystkiego. Bądź zawsze przy mnie”. Tak więc Bóg wcale nie odpowiada Hiobowi dlaczego cierpi, ale że może być razem z Nim i że powinien Mu na nowo zaufać. Zaprasza go – cierpiącego i nieszczęśliwego – do relacji ze Sobą, do bliskości i wspólnoty. Podpowiada też, że odpowiedź na pytanie: „Gdzie jest Bóg, gdy człowiek cierpi?” brzmi: „Jest z cierpiącym w jego bólu, na łóżku szpitalnym, czy inwalidzkim wózku i też cierpi”. Ostatecznie Bóg naprawił też doczesną sytuację Hioba, obdarzając go na nowo dziećmi i majątkiem.

Przypadek Hioba pokazuje, że najsensowniejszą rzeczą w cierpieniu jest zwrócenie się do Boga z tym wszystkim, co w ludzkim sercu ta trudna sytuacja rodzi: z wiarą, ufnością, żalem, złością, pretensjami, bólem, lękiem i smutkiem. Każdy niech wtedy modli się tak, jak umie. Nie wolno bać się być prawdziwym wobec Boga także wtedy, gdy nasza wiara będzie się chwiać, a emocje będą rozpalać serce. On słucha i odpowiada, choć nie zawsze tak, jak tego oczekujemy. Księga Hioba uczy nas, że w nasze zmaganie z cierpieniem są wpisane duchowe turbulencje, od pełnego zawierzenia Bogu, przez zakwestionowanie całego dotychczasowego doświadczenia wiary, po doświadczenie bliskości Boga w dramatycznie trudnej sytuacji życiowej. Ten fakt trzeba przyjąć i na nim budować nadzieję szczęśliwego zakończenia.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2023nr08, Z cyklu:, Biblijne co nieco

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 27.04.2024